Jak donosi "Der Dziennik", u Gajowego w sztabie wyborczym wybuchła panika. Głównie dlatego, że co Gajowy powie, to głupio zabrzmi, Nowakowi nikt nie ufa (z taką gębą?), a Schetyna próbuje wszystkim sterować z tylnego fotela. Absurd, Burdel, Cyrk.
Jakby to powiedział nieoceniony Grzegorz Halama, "Ja wiedziałem że tak będzie!" Oprócz tego, chciałbym zdementować pogłoski, jakoby ten pajac w lenonkach, który podobno rzucił w Palikota kamieniem, był jego kumplem i radnym. Tak naprawdę był to DJ i jeden z tych Polaków, którzy już nie potrafią wytrzymać z debilami u steru. Tako przynajmniej rzecze "Wybiórcza" - a jeżeli według "Wybiórczej" to nie był wyborca PiS, to znaczy, że nie był to wyborca PiS. Co oznacza również, że Palikota zaczynają mieć dość WSZYSCY. Jeżeli to jeszcze kogoś dziwi, to mnie dziwi, że jego dziwi. Palikot przyspawał się na stałe do swojej gęby i nie oderwie się od niej, chociaż na dobrą sprawę powinien. Może zaordynować mu jakąś sesję u psychoanalityka, albo coś?