Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
41
BLOG

Analityki Szóste: Kanibale i Ogórki

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Minął miesiąc. Słaby, bo nie mam o czym pisać tak, żeby nie było to przewidywalne (czyt. "PiS ssie, PO ssie, ludzkość głupieje, a w mediach objawił się następny tępy kutas"). Tym niemniej, uzbierało się ponad trzy tysiące gości, a każdy średnio przeczytał półtorej strony. Jakoś to leci. Tym niemniej, prosiłbym administrację Salonu o współpracę i nieusuwanie moich najlepszych notek - bo dziwnym trafem się okazało, że tekst "Kanalie, Gnidy, Bydlęta" (o tym jak to podobno najbardziej polscy i wszechpolscy Polacy nie umieją się zachować w obliczu tragedii narodowej) znalazł się na pierwszym miejscu wśród moich najczęściej czytanych notek. Ale jak to ktoś mądry gdzieś kiedyś napisał, przywilejem wioskowego głupka jest mówienie prawdy prosto w oczy, bo nikt się tym nie przejmie. Kolejny był "Najlepszy prezydent, najgorszy prezydent" (o tym, jak trudno oceniać, szczególnie gdy wszystkim pozostałym też przydarzały się spektakularne fuckupy) i "Ministerstwo Prawdy i Faktów Medialnych" (o tym, jak to media mamy nadal socjalistyczne i wierne partii. Tej albo innej.). Zresztą w sytuacji tragedii narodowej trzeba wykazać trollerski talent godny Xięcialuki, żeby móc z siebie wykrzesać jakąś ironię. Stąd wolę na razie nie pisać, bo wyjdę na zgorzkniałego dziada, a nawet, cholera, nie zdążyłem skończyć trzydziestki!

Jeśli idzie o KKK, to głupota ludzka nie śpi i głównymi zainteresowaniami moich gości są "seks kurwy zwierzęta domowe" oraz tematy pokrewne, przez co w oczach Googla Misiek-Kanibal wyluzowany jak dwa kilo gandzi zaczyna wyglądać jak Pedobear ("seks z dziecmi" - Jezusie Mojżeszu Buddo Mahomecie...). Co dziwne, o moje zdanie na temat Lecha Kaczyńskiego nie pytał prawie nikt - nazwisko "kaczyński" było wyszukiwane trzy razy solo, "jarosław kaczyński" raz, a "nie przenoście nam kaczyńskich do krakowa" dwa razy. Dobiło mnie natomiast, kiedy pierwszego dnia po pogrzebie prezydenta ktoś szukał u mnie hasła "kaczorów wystrzelać" - ale jak mówiłem, głupota ludzka jest hydrą stugłową i ciężko ją ubić.
Pomińmy więc całą kupę keywordów o gejach i seksie, którą zapewne już widzieliście wcześniej, i przejdźmy od razu do varia'tkowa. Tutaj rozrzut spory: "kanibale", "lewacy", "wybiórcza", "biurwy"... Ktoś również pyta "czemu w polsce jest tylu cwaniaków 2010" - po pierwsze dlatego, że nie masz cwaniaka nad warsiawiaka, a czasem nawet trafi się jakiś Woźniak, który jest hardcorem, czepia się tramwaja i jest z Łodzi (ej!). Ale cóż, ja "byłem na wojnie", robiłem "kill'em all w szkole" i wymyślałem "hasła dla rysia", a jedyne, co z tego mam, to "blog o szpiegach" i "działka na zadupiu". Zresztą nie ma się co dziwić, jeśli najciekawszym tematem dla niektórych jest fakt, że jakaś baba "wyszla za maz za psa", tudzież "co mi da ze sobie trzepie", to moja propozycja jest tylko jedna - "no to chlusniem". Taki mój "sposób na cwaniaków": pół litra, "kanibale i ogorki". Poza tym, "jak się nie wkurwić gdy szef nie docenia" - skoro ja w pracy jestem w stanie zająć się swoimi obowiązkami i jeszcze mam czas na pisanie bloga? Mam przegwizdane jak "celnik w czasach biblijnych"... Poza tym, co bardzo ciekawe, ktoś pytał Googla o "michał tusk asg" - o czym nie pisałem, a sprawa to dość ciekawa, bo dwa lata temu paparazzi przyłapali Dziedzica Tuskiego Młodszego, jak wychodził na strzelankę w pustynnej Panterze i z chińskim Steyrem pod pachą. Oczywiście pustynna Pantera stała się tematem awantury, Polko wielce się oburzył, a Super Express groził puszczeniem Tuska w skarpetkach, ale najważniejszy problem to - w pustynnym mundurze do lasu? Dobra, na moich oczach kumpel w bluzie od amerykańskiego trójkolorowego pustynniaka i dżinsach wtopił się w kępę suchej trawy tak, że go z trzech metrów nie mogłem zobaczyć, ale nadal jest to mocno niewłaściwe.

Trendy geograficzne nadal takie same: w Polsce czytelników najwięcej, a dalej Gejermania, Jukej i Stany. Poza tym, chciałbym serdecznie pozdrowić czytelników (całych dwóch) z chińskiego Guangzhou, gdzie swego czasu produkowano moje ulubione zabawki, oraz z Redding w Kalifornii, gdzie na szczęście jeszcze nie trzeba przeganiać stada Wanamingo z kopalni. A ciąg dalszy, tradycyjnie, za miesiąc.

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości