Jak się okazało, nie taka straszna nowelizacja ustawy lustracyjnej, jak ufajdani szamani próbowali ciemnemu ludowi wciskać. Każdy obywatel może do swojej teczki zajrzeć, nawet jeśli był w SB albo kablował - a jeśli nie kablował i nie był, to zyskał dodatkowe możliwości zastrzeżenia swoich papierów. Oprócz tego, może się dowiedzieć, kto na niego kablował i do kogo to nosił. Czyżby biedny głupi lud polski wreszcie zaczynał zwyciężać nad biurokratami dwóch (jednej całej i dwóch połówek) Rzeczypospolitych i kombinatorami chcącymi teczki puścić z dymem?
Wolności nie ma, demokracja z tektury, ale przynajmniej równość jakaś się zaczyna...